wtorek, 29 marca 2016

Wygrałam cudowny czas, czyli o moim pobycie w uroczym Szczyrku

"Wybrałaś się gdzieś sama? I to na trzy dni? Zanudzisz się!"

 Taka była reakcja moich znajomych po tym, jak oznajmiłam im, że wyjechałam na jakiś czas z mojego rodzinnego miasteczka do Szczyrku.
Wyjazd sponsorowany był przez Dziennik Zachodni i portal Nasze Miasto (była to moja nagroda w konkursie Miss Śląska i Moraw za zdobycie jednego z tytułów).
Niestety wieczór przed wyjazdem, osoba, którą miałam ze sobą zabrać musiała zrezygnować ze względów zdrowotnych.

Oczywiście bardzo zależało mi na tym żeby pojechała ze mną mama.
W związku z zaistniałą sytuacją nie miałam innego wyboru, musiałam pojechać sama.

Podobno czasem człowiek musi pobyć sam ze sobą.
Żeby polubić innych, trzeba w pełni polubić siebie.

Wsiadłam więc do autobusu, musiałam przesiąść się w Bielsku, a stamtąd już tylko pół godziny do celu podróży.



Hotel, w którym dane mi było zamieszkać mieścił się w samym centrum miasta.

Dokładnie zaplanowałam sobie po kolei każdy dzień mojego pobytu w Szczyrku.

Przedstawię jak wyglądały moje dni w tym mieście.



Dzień pierwszy: piątek

W planowaniu pomogli także właściciele hotelu, którzy napisali mi na karteczce o zabiegach pielęgnacyjnych, z których mogę skorzystać.
Tego dnia jednak rozpakowałam się i podziwiałam widok na miasto z mojego pokoju.
Najchętniej siedziałabym i wpatrywała się w niego cały dzień:

 Postanowiłam jednak nie próżnować i spędzić aktywnie także dzień przyjazdu.
Zanim jednak wyruszyłam aby poznać miasto, miałam okazję spróbować pysznych potraw, które serwują kucharze hotelu Elbrus.

Po chwili odpoczynku wybrałam się na krótki spacer po okolicy. Widziałam już z balkonu, że niedaleko hotelu znajdują się skocznie narciarskie. Jest to kompleks skoczni Skalite. Ostatnie zawody na nich odbyły się 20 lipca 2011 roku, a zwycięzcą wtedy został Thomas Morgenstern. Reprezentant Polski, Kamil Stoch zajął trzecie miejsce.



Zauważyłam, że w pobliżu tego obiektu sportowego są wspaniałe trasy, idealne do biegania.
Jeszcze tego samego dnia wskoczyłam w strój sportowy i z wielką przyjemnością biegałam. 

Pod koniec dnia włączyła się we mnie potrzeba rozmowy z drugim człowiekiem.
Nie wystarczyły mi jednak krótkie pogawędki z portierem, kelnerem, sprzedawcami okolicznych sklepów ani z ludźmi, którzy opowiedzieli mi nieco na temat skoczni narciarskich.

Postanowiłam, że pierwszy raz w życiu sama wybiorę się do jakiegoś pubu!
Przy okazji sprawdzę jak w Szczyrku wygląda z gościnnością mieszkańców.
Musze przyznać, że ten egzamin zdali na ocenę celującą!

Poszłam do pubu Gadu Gadu, który znajdował się dwie minuty od hotelu, w którym mieszkałam.
Zamówiłam grzane wino i usiadłam przy stoliku sama.
Jednak właściciel pubu i barman nie pozwolili mi na to, od razu zaprosili mnie do ich stolika.
Wkrótce przy naszym stoliku pojawiło się więcej osób.
Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, a także... tańczyliśmy!
Do pokoju wróciłam około czwartej nad ranem. ;)

Jeśli zdarzy się, że przyjedziecie do Szczyrku całkiem sami, a potrzebujecie z kimś porozmawiać, nie krępujcie się i wejdźcie do tego sympatycznego miejsca!

Dzień drugi: sobota

Po przepysznym śniadaniu, wyruszyłam na dłuższy spacer po Szczyrku.
Spotkałam po drodze wielu miłych ludzi, którzy zaczepiali mnie pytając: "jak się masz?", "Jak się czujesz?", "Gdzie się wybierasz" albo po prostu mówili komplementy i życzyli dobrego dnia.
Dla mnie to była miła odmiana, bo w moim rodzinnym mieście raczej nie mówi obcym osobom miłych rzeczy mijając się na przykład gdzieś w centrum miasta. Czasem nawet o trudno o życzliwy uśmiech ze strony przechodnia.




Przechadzając się wzdłuż długiej, głównej drogi Szczyrku, znalazłam miejsce, które stało się od razu moim ulubionym. Chodzi o Beskidzką Galerię Sztuki. Można było w niej zobaczyć wspaniałe malarstwo, grafiki, rzeźby, ale także ceramikę, szkło, biżuterię i rzemiosło artystyczne.
Z Panem, który tam pracował rozmawiałam chyba godzinę. Wymieniliśmy się spostrzeżeniami dotyczącymi sztuki, zastanawialiśmy się nad tym jak zachęcić więcej osób do odkrywania jej piękna. Przez kolejną godzinę odkrywałam urok tej galerii. Wiedziałam, że jak już znajdę coś związanego ze sztuką, to nie będę mogła się powstrzymać i spędzę w tym miejscu resztę dnia. ;)

Po spacerze obfitującym w dużą dawkę dobrej sztuki, głownie lokalnej, znów miałam okazję posmakować wyśmienitych potraw serwowanych przez hotelową kuchnię.

Resztę dnia podsumuję jednym słowem: relaks.

Trzydzieści minut spędziłam w jacuzzi, a następnie wybrałam się do salonu SPA aby wykorzystać kupon, który otrzymałam.
Po godzinie masażu relaksacyjnego całego ciała, czułam się jakbym była w niebie.
Moje plecy dźwigające przeważnie zakupy czy wielkie torby wypełnione książkami  przestały mnie w końcu boleć i były rozluźnione jak nigdy (zresztą reszta ciała również).
Przyjemność była tak wielka, że od razu po kąpieli zasnęłam i nie wyszłam ponownie do pubu Gadu Gadu tak jak planowałam.
Błogi stan sprawił, że mój organizm do pełni szczęścia potrzebował już tylko snu.

Dzień trzeci: niedziela

Obudziła mnie wiadomość tekstowa: "Dlaczego nie pojawiłaś się w pubie?" :(

Miałam wyrzuty sumienia, bo chciałam się ponownie wybrać i spotkać z tymi fantastycznymi ludźmi ponownie.
Na szczęście mam z nimi stały kontakt dzięki FB.
Codziennie przesyłają mi zdjęcia, chyba robią to specjalnie żebym szybko zatęskniła i przyjechała do nich ponownie. ;)
Mam motywację żeby wrócić jeszcze do kiedyś do Szczyrku. :)

Pyszne śniadanie było zwieńczeniem kulinarnej rozkoszy jakiej doświadczyłam podczas pobytu w hotelu.
Jeśli lubicie hotele, w których obsługa jest przemiła, jedzenie pyszne, czyste, ładne pokoje, zabiegi SPA na bardzo wysokim poziomie, a widoki z pokoju zachwycające - z czystym sumieniem polecam hotel Elbrus.

Na ten dzień miałam zaplanowane jeszcze dwa zabiegi: masaż całego ciała i relaksacyjny masaż twarzy.
Tak zrelaksowana pobiegłam do pokoju po spakowana już walizkę i pobiegłam na autobus do Bielska.  Przy okazji poznałam sympatycznego, młodego człowieka, który pomógł mi wnieść mój ogromny bagaż do autobusu.

Podsumowując: trzy dni to za mało żeby nacieszyć się urokiem tego cudownego miasta.

Co najbardziej urzekło mnie w Szczyrku?

- piękne, górskie widoki,
-otwarci, niezwykle życzliwi, pomocni i często uśmiechnięci ludzie,
- świetne trasy do biegania!
- oczywiście Beskidzka Galeria Sztuki :)















2 komentarze:

  1. Świetna relacja.:) Ja w Szczyrku byłam i w wakacje, i rok temu w zimie. Mieszkam niedaleko, dlatego nie była to dla mnie wielka wyprawa. Miasto naprawdę malownicze. A tej Galerii Sztuki byłam na wystawie artysty, który jest znajomym mojej kuzynki.;)
    Miło, że mieszkańcy tak Cię ciepło i gościnnie przyjęli. Właściciele hotelu, w którym spałam też byli dla mnie bardzo gościnni.

    OdpowiedzUsuń